Łączna liczba wyświetleń

piątek, 18 marca 2011

Typer 19 kolejka ekstraklasy - 18.03.2011 - 20.03.2011

Arka Gdynia – KGHM Zagłębie Lubin (piątek, godzina 17:45) 
Typ: X
Arkę czeka walka o utrzymanie. Po rundzie jesiennej mieli 10 punktów przewagi nad Cracovią teraz jest ich tylko...3. Zagłębie z nowym trenerem w końcu zanotowało zwycięstwo pokonując po bramce Stasiaka Polonię 1:0.  Ruch Chorzów - Górnik Zabrze (piątek 18 marca, godzina 20:00)
Typ: 1 
"Wielkie derby Śląska" Ruch gra u siebie i w ostatnich meczach pokazał, że potrafi grać w piłkę. Do tego grają u siebie. Stawiam na minimalne zwycięstwo Ruchu.


Polonia Warszawa - Widzew Łódź (sobota 19 marca, godzina 14:45)
Typ: 2
Polonia w wielkim dołku. Z klubem pożegnał się kolejny trener, a trenerem tymczasowym został Piotr Stokowiec. Polonia ma ogromne problemy ze strzelaniem bramek. Stawiam na wygraną Widzewa.

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk (sobota 19 marca, godzina 17:00)
Typ: X
Spodziewam się wyrównanego meczu i remisu. Śląsk za Lenczyka jeszcze nie przegrał i wydaje mi się, że przedłuży serię meczów bez porażki. Stawiam na remis bramkowy. ;-)


Lech Poznań - Jagiellonia Białystok (sobota 19 marca, godzina 18:15)
Typ: 1 
Lech raczej faworytem tego spotkania. W meczu z Cracovią zagrali całkiem nieźle, ale byli nieskuteczni. Jaga ostatni zupełnie bez formy. Wątpię, aby udało im się urwać Punkty Amicorzowi Kolejorzowi.

Cracovia Kraków – Korona Kielce ( sobota 19 marca godzina)
Typ: 1
Cracovia mocna w tej rundzie na własnym boisku. Wygrała wiosną przy ul. Kałuży wygrała z Lechem Poznań(1:0) oraz urwała punkty walczącej o mistrzostwo Legi(2:2). Korona w ostatnim czasie nie zachwyca. Bardzo szczęśliwie udało jej się urwać punkty w meczu z Koroną. Mimo, że Sander Puri w ostatnim spotkaniu strzelił bramkę to nie zachwyca. A trener Sasal zapowiadał," że będzie to najlepszy transfer nie tylko w Koronie a całej ekstraklasie "... GKS Bełchatów - Legia Warszawa (niedziela 20 marca, godzina 14:45)
Typ: X 
Legia musi wygrać ten mecz, natomiast Bełchatów im ewidentnie nie leży w ostatnim czasie często tracili punkty z tym zespołem. Stawiam na jednobramkowy remis.
Polonia Bytom - Wisła Kraków (niedziela 20 marca, godzina 17:15)
Typ: 2
Dla Wisły to może być trudniejszy mecz, niż te u siebie z Widzewem i Ruchem. Polonia pewnie przez cały mecz będzie się bronić. Treba natomiast uważać na bardzo dobrych skrzydłowych Polonii, który mogą przeprowadzać niebezpieczne kontry. Barczik i Kobylik w piłkę grać potrafią

"The worst day of Mario Balotelli's career " ;-)

Liga Mistrzów, Liga Europejska - pary rozlosowane.

Już rozlosowano ćwierćfinałowe pary LM wiadomo kto z kim zmierzy się w 1/4 finału oraz 1/2 finału.
A o to moje typy kto awansuje do dalszej części rozgrywek

Liga Mistrzów:

ĆWIERĆFINAŁY
 
Real Madryt - Tottenham Hotspur
Typ: 1 
Tottenham sprawił już niespodziankę wygrywając w fazie grupowej z Interem oraz eliminując z rozgrywek Milan. Tottenham to świetny zespół z świetnymi graczami, ale z Realem prowadzonym przez Mourinho sobie nie poradzą.
Chelsea - Manchester United
Typ: 2
Zespoły w ostatnich latach bardzo często się ze sobą spotykały czy to w lidze, pucharach Anglii czy właśnie Lidze Mistrzów gdzie raczej królował Manchester. Zapowiada się kapitalny mecz jednak ja stawiam na ManU, który na wszystkich frontach radzi sobie lepiej od "The blues"
Barcelona - Szachtar Donieck
Typ: 1
Barcelona znowu miała szczęście w losowaniu trafili na chyba najsłabszy zespół z całej stawki ćwierćfinałowej. Odpadnięcie Barcelony faworyta rozgrywek na tym etapie byłoby ogromną sensacją.
Inter Mediolan - Schalke 04 
Typ: 1
Nie wiadomo kto będzie trenował Schalke po odejściu Maghatha(Zwolniony, obecnie trener Wolfsburga). Inter niespodziewanie wyeliminował Bayern mimo, że grał słabiej od Bawarczyków. Mimo wszystko stawiam na awans Interu.
Pierwsze mecze ćwierćfinałowe odbędą się 5 i 6 kwietnia. Rewanże zaplanowano na 12 i 13 kwietnia.
PÓŁFINAŁY
Inter Milan/Schalke 04 - Chelsea/Manchester United
Real Madryt/Tottenham Hotspur - Barcelona/Szachtar Donieck
Półfinały rozegrane zostaną 26 i 27 kwietnia. Tydzień później (3 i 4 maja) kibiców czekają spotkania rewanżowe.
FINAŁ: 28 maja na Wembley w Londynie

Mój typ na finał: Barcelona - Manchester United


 
Pary 1/4 finału Ligi Europy:
FC Porto (Portugalia) - Spartak Moskwa (Rosja)
Typ: 1
Obok meczu Benfica - PSV najlepiej zapowiadający się mecz. Spartak  nie dał szans we wcześniejszej rundzie rozgrywek Ajaxowi i wygrał w dwumeczu aż 4:0!
Benfica Lizbona (Portugalia) - PSV Eindhoven (Holandia)
Typ:1
Bardzo dobre zespoły z bardzo dobrymi graczami. Bardzo bym chciał, aby to PSV wygrało bo gra tam były zawodnik Wisły - Marcelo. Mimo wszystko to chyba Benfica ma lepszych piłkarzy w kadrze i jest faworytem tego meczu.
Villarreal CF (Hiszpania) - Twente Enschede (Holandia)
Typ: 1
Trudno powiedzieć kto awansuje. Oba zespoły chyba są mniej więcej na tym samym poziomie. Jednak myślę, że po jakiejś małe zaliczce w dwumeczu wygra Villarreal
SC Braga (Portugalia) - Dynamo Kijów (Ukraina)
Typ: 2
Oba zespoły sprawiły wielką niespodziankę eliminując faworytów rozgrywek Manchester City, Liverpool.Wcześniej Braga wyeliminował jedyny Polski zespół w pucharach - Lecha Poznań To może być bardzo ciekawy mecz jednak ja stawiam na Dynamo Kijów...
Pary 1/2 finału Ligi Europy:
SC Braga (Portugalia)/Dynamo Kijów (Ukraina) - Benfica Lizbona (Portugalia)/PSV Eindhoven (Holandia)
FC Porto (Portugalia)/Spartak Moskwa (Rosja) - Villarreal CF (Hiszpania)/Twente Enschede (Holandia)


Mój typ na finał?
Porto - Benfica 

czwartek, 17 marca 2011

O transmisjach TVP słów kilka.

Wisła zremisowała w Pucharze Polski 2:2 z Podbeskidziem i tym samym nie awansowała do Pucharu Polski tak jak w poprzednim sezonie te rozgrywki zakończyła na etapie ćwierćfinału. Natomiast Podbeskidzie po raz pierwszy w historii awansowało do półfinału tych rozgrywek co jest największym sukcesem w historii tego klubu.

Nie będę się rozpisywał i dawał ocen pomeczowych i dodawał posty typu "powiedzieli po meczu" bo to nudne ;-)


Mecz Wisły z Podbeskidziem to:

- słabe zmiany Roberta Maaskanta, gdyby dał pograć Tsvestanovi i Meliksonowi do końca zamiast dawać kolejną szansę będącemu zupełnie bez formy Gargule można było wprowadzić np. Jirsaka świetna zmiana w spotkaniu z Widzewem.

- fatalne sędziowanie "międzynarodowego" jak to powiedział podczas meczu Podbeskidzie - Wisła komentator TVP arbitra Marcina Borskiego tego samego, który tak nie dawno podarował Cracovii 1 punkt w meczu ze Śląskiem.
Śmierdzi mi od niego trochę korupcją. To ten sam arbiter, który w meczu Ligi Europy kiedyś wypatrzył wynik meczu Steau - Napoli
http://www.eurosport.pl/pilka-nozna/liga-europa/2010-2011/polak-zabil-steaue_sto2488659/story.shtml
Dzięki temu zebrał swoich fanów na facebooku
http://www.facebook.com/group.php?gid=154871784543213Rude - fałszywe. 
...

-Transmisja na TVP - T.R.A.G.E.D.I.A.
Idzie akcja Wisły, Małecki biegnie prawym skrzydłem a realizator pokazuje tablice z liczbą minut jakie zostały dodane do podstawowego czasu 1 polowy.

Fatalny komentator - Zawacki. Ja rozumiem, że gość może mieć drużynę, której w danym spotkaniu kibicuje, ale nie powinien tego aż tak  podczas trwania transmisji pokazywać. Ewidentnie kibic Legii...

Orgazm po obu bramkach strzelonych przez Podbeskidzie a przy drugiej bramce zachował się jak ktoś to ładnie na "The White Star Division" (forum Wisły) napisał
"Najlepszy był komentator, który po golu dla Podbeskidzia krzyczał jakby Polska strzelała bramkę Brazylii w finale MŚ w 90 min na 1:0".

Ten komentator trochę jak Jawor z Gazety Wyborczej  wielki fan triady albo kibic Legii...

No i ten Bun(i)oza i Robert Wilk...

No comment...

Ładnie napisało o nim weszło:
http://weszlo.com.pl/index.php/archiwum-newsow/764-zawacki-czy-to-najgupszy-komentator-na-wiecie.html

środa, 16 marca 2011

Trochę o stałych fragmentach Wisły + wywiad z Bunozą.


Nie ma wątpliwości, że Wisła Kraków ma problemy ze stałymi fragmentami bowiem jako jedyni w lidze nie zdobyli jeszcze bramki z innego stałego fragmentu, niż rzut karny.

Bunoza ma 2 metry i nie robi praktycznie żadnego zagrożenia po rzutach rożnych. Jestem ciekawy czy brak naszych bramek z rzutów wolnych jest spowodowany tym, że nie mamy dobrych "egzekutorów" rzutów rożnych, wolnych czy też tym, że po pros...tu nasi stoperzy nie wiedzą jak się ustawiać przy stałych fragmentach. Mam nadzieje, że po przyjściu Meliksona rzuty rożne, wolne będą przynosić większą korzyść dla Wisły w postaci bramek :-) . 


W tej rundzie zagrałeś już zarówno z Kew Jaliensem jak i Osmanem Chavezem. Czy z którymś z nich gra ci się lepiej?
Cały czas jestem o to pytany, a ja się nie lubię wypowiadać na ten temat. Każdy z tych zawodników ma swoje walory, swoje umiejętności. Kiedy grasz Osmanem, wiesz, że masz przy sobie twardo i agresywnie grającego piłkarza. Kiedy gram z Kew, on bardzo dużo podpowiada na boisku. Jest zawodnikiem, który ma dużo doświadczenia, więc cały czas mówi, co pozostali obrońcy mają zrobić.

Lubisz grać obok takiego zawodnika, który dużo podpowiada w trakcie meczu?
Tak, lubię to. Kiedy grałem w Chorwacji, obok mnie także grał bardzo doświadczony zawodnik. Miał 33 lata i też cały czas podpowiadał mi, co mam robić na boisku. Uważam, że fajnie jest, jeśli na boisku jest jeden młody i jeden doświadczony stoper.

Czujesz, że wiosną konkurencja jest większa, że trudniej jest o miejsce w składzie?
Tak, oczywiście. Mamy teraz więcej zawodników w kadrze, a każdy walczy o miejsce w pierwszej jedenastce. Każdy trening więc to walka. Każdy gra agresywnie, nie zatrzymuje się nawet, gdy ma sfaulować. Jeśli myśli się o pierwszej jedenastce, trzeba dobrze prezentować się na każdym treningu. Potem trener wybiera, kto ma grać.

Poza pierwszym meczem, kiedy nie grałeś z powodu nadmiaru żółtych kartek, wystąpiłeś w każdym spotkaniu. Czujesz się pewniej z tego powodu?
Tak. Jeśli gra się, cztery, pięć meczów z rzędu, twoja pewność wzrasta, jesteś też bardziej skoncentrowany na grze. To powoduje, że grasz lepiej i lepiej. Na pewno trudniej jest, gdy w jednym meczu grasz, w drugim nie, potem znowu występujesz. Uważam, że do podnoszenia swojego poziomu konieczne są regularne występy.

Tuż przed rozpoczęciem naszego wywiadu zapytałeś: „Dlaczego chcesz rozmawiać ze mną, przecież jestem obrońcą?” Obrońcy jednak też mają coś ważnego do zrobienia, na przykład wybicie piłki z linii bramkowej.
Tak, zgadza się, rzeczywiście udała mi się ta interwencja. Uważam jednak, że my, obrońcy, powinniśmy też zacząć strzelać gole, podobnie jak napastnicy. W tej rundzie bramki strzelają przecież tylko pomocnicy.

No właśnie. Dużo mówi się o tym, że Wisła nie strzela goli po stałych fragmentach gry. Oczy wszystkich są tu zwrócone na Ciebie, jako na najwyższego piłkarza w zespole.
Zdaję sobie sprawę z tego, że to jest problem. Wiem też, że należę do najwyższych w zespole. Razem z Kew i Osmanem musimy się starać o wykorzystywanie stałych fragmentów gry. Uważam, że jeśli strzelimy już pierwszego gola ze stałego fragmentu gry, to potem pójdzie nam łatwiej. Jeśli chcemy być mistrzem, także obrońcy muszą strzelać gole. Mam nadzieję, że bramki po rzutach rożnych czy wolnych zaczniemy strzelać już w rewanżu z Podbeskidziem.

No właśnie: co zrobić, żeby wygrać z Podbeskidziem i awansować do półfinału Pucharu Polski?
Źle podeszliśmy do pierwszego meczu. Zagraliśmy na 60, 70 procent naszych możliwości. Podbeskidzie natomiast zaprezentowało się bardzo dobrze, zagrali bardzo agresywnie. Jeśli chcemy wygrać i awansować do kolejnej rundy, powinniśmy szybko strzelić gola, a potem starać się stworzyć sobie okazje do kolejnych bramek. No i oczywiście obrona ma zagrać na zero.

Drugi mecz będzie łatwiejszy, bo już wiecie, na co stać Podbeskidzie?
Oni są na mniej więcej tym samym poziomie, jak zespoły z Ekstraklasy, z którym ostatnio graliśmy. Mecz w Bielsku będzie też podobny do tego, który czeka nas w Bytomiu w najbliższą niedzielę. To wszystko zespoły o zbliżonym poziomie, z którymi musimy umieć wygrywać.

poniedziałek, 14 marca 2011

 

- Usłyszałem: "Biegnij, biegnij", więc pognałem na bramkę Widzewa - tak według izraelskiego pomocnika Wisły zaczęła się akcja, która może być rajdem sezonu. 

W oscarowym filmie Gump ucieka przed rówieśnikami, którzy nie mogą go dogonić ani na rowerach, ani samochodem, a jego szkolna koleżanka krzyczy: "Run, Forrest, run". W sobotę "Biegnij, biegnij" usłyszał z trybun Melikson, który równie szybko zostawił za plecami piłkarzy Widzewa i przeprowadził rajd, który odebrał rywalom ochotę do gry Po takim biegu część polskich piłkarzy dostałaby skurczów lub do końca meczu próbowała wyrównać oddech. Co prawda, Izraelczyk nie jest tak szybki jak Michał Zieliński (były napastnik Polonii wypalił kiedyś przed kamerami, że 100 m pokonuje w... 6 s, podczas gdy rekord świata Usaina Bolta wynosi 9,58 s), ale na pewno jest w czołówce ligowych pomocników.

Taka akcja? Tylko w telewizji

W 74. minucie meczu Melikson przejął piłkę na linii pola karnego Wisły, zostawił za plecami rywala, a kolejnego minął na pełnej szybkości. Pod bramką Widzewa znalazł się po 10 s i przebiegnięciu ok. 80 m. Powalił go dopiero Maciej Mielcarz. Bramkarz Widzewa dostał drugą żółtą kartkę, karnego na raty wykorzystał Andraż Kirm, a Wisła prowadziła 2:0 i było niemal pewne, że wygra siódmy mecz z rzędu. - Ale super poszedł! - zachwycał się Tomasz Jirsak, pomocnik wicemistrzów Polski. - Czy kiedykolwiek widziałem taki rajd? Nie, no, w telewizji takie rzeczy pokazują. Maor prezentuje się świetnie, jest w bardzo dobrej formie, a nasza druga bramka w połowie należy się jemu.

Melikson: - Po prostu wziąłem piłkę, usłyszałem tłum krzyczący: "Biegnij, biegnij" i pognałem na bramkę Widzewa.

Wyciśnięcie z Izraelczyka choćby słowa zachwytu graniczy z cudem. Na każde pytanie odpowiada góra dwoma zdaniami, a najchętniej używa zwrotu: "Nie chcę mówić o sobie". Ale jeszcze trudniejsze rozmowy z Izraelczykami miała Wisła. Gdy w styczniu wydawało się, że transfer Meliksona jest tylko formalnością (przeszedł w Krakowie nawet testy medyczne), prezes Hapoelu Beer Szewa zaczęła kręcić nosem. Podobno Alona Barkat chciała zamieścić w kontrakcie zapis, że Melikson nie może zostać sprzedany z Wisły do żadnego innego klubu izraelskiego. Ostatecznie taki punkt w umowie się nie znalazł, ale piłkarz dał słowo, że jeśli wróci do ojczyzny, to tylko do Hapoelu.

Melikson ma wobec pani prezes dług, bo gdyby nie ona, nie wyrwałby się z Izraela. Krakowianie szybko uznali, że 27-letni zawodnik to perełka, i na wstępie zaoferowali za niego ponad pół miliona euro, choć w klubie środkowych pomocników nie brakowało (jako rozgrywający mogą występować Łukasz Garguła i Tomasz Jirsak). Alona Barkat nie chciała jednak słyszeć o transferze. - Kilka razy się z nią spotkałem i prosiłem o zgodę. Trochę się denerwowałem, że transfer może nie wypalić. W końcu jednak udało się ją przekonać - opowiada Izraelczyk, za którego Wisła zapłaciła - według nieoficjalnych informacji - 650 tys. euro.

Przyjazd do Polski doradzała mu matka, która urodziła się w Łomży (to ona przekonała syna, by w Wiśle grał z numerem 5, a nie 14, jak wcześniej wybrał Melikson). Do Izraela wyjechała, gdy miała pięć lat, ale dzięki polskim korzeniom zawodnik miał łatwiejszą drogę, by dostać nasze obywatelstwo. Dokumenty złożył w poprzednim roku, jeszcze przed ofertą Wisły. Uważał, że paszport kraju Unii Europejskiej ułatwi mu przeprowadzkę na Stary Kontynent. Otrzymał go niespełna dwa miesiące temu, ale selekcjoner Franciszek Smuda nie ma co zacierać rąk, bo Melikson już zadebiutował w kadrze Izraela i zapowiada walkę o powrót do reprezentacji.

Nic nie jest wyjaśnione

Przeciwko Widzewowi kolejny dobry mecz zagrał Patryk Małecki. Wisła w pierwszej części długo się męczyła, ale po bramce 23-letniego pomocnika przeprowadziła kilka niezłych akcji (m.in. z 4 m nie trafił jedyny napastnik zespołu Cwetan Genkow, który w trzech meczach nie zdobył gola). - Zaczęliśmy chyba zbyt spokojnie, ale po pierwszej bramce grało nam się o łatwiej. Potem mieliśmy okazje, ale Widzew również. Dopisywało nam jednak szczęście - przyznał Kirm.

Robert Maaskant, trener Wisły: - Nie zagraliśmy dobrze.

Dzięki siódmej wygranej z rzędu krakowianie już na starcie rundy uciekli konkurencji. Szybko wyprzedzili Jagiellonię Białystok, nad którą mają 4 pkt przewagi i 5 nad Legią. - Do końca sezonu zostało sporo czasu. Jeszcze nic nie jest wyjaśnione - tonuje emocje Melikson.

135

dni minęło

od ostatniej straty punktów przez Wisłę. 30 października 2010 r. krakowianie przegrali z Lechem w Poznaniu 1:4. Później pokonali Cracovię (1:0), Legię (4:0), Zagłębie (1:0), Polonię W. (1:0), Arkę (1:0), Ruch (3:1) i Widzew (2:0)

Co mówili panowie z ekstraklasa. tv o tej kolejce ekstraklasy 

Sport.pl

Kew Jaliens - lubie być kolorowy. Wywiad z Wiślakiem...


W rzeczywistości nie wyglądasz tak groźnie jak na plakacie.
Nie, nie. Poprosili mnie, to zrobiłem taką minę, tylko na potrzeby kampanii reklamowej. Poza boiskiem jestem zupełnie inny.

Nie zaprosiłeś jeszcze znajomych z Holandii, by zobaczyli w jakich warunkach trenowało się u was pół wieku temu?
Nie da się ukryć, że wiele rzeczy jest tu dla mnie nowych. Trzeba zmierzyć się z rzeczywistością. W Holandii pewne kwestie, których tu nie ma, są zupełnie normalne, na porządku dziennym. Na przykład ostatnio musieliśmy ćwiczyć na sztucznej murawie lub na stadionie. W Alkmaar, kiedy było zimno, trenowaliśmy po prostu na krytym boisku.

W każdym wywiadzie podkreślasz, że Wisła to dla ciebie przygoda. Chciałeś jej, to masz niespodzianki.
Oczywiście. Ale dzięki temu ta przygoda jest ekscytująca. W Gdyni graliśmy przy minus 20 stopniach. Pierwszy raz mi się coś takiego przydarzyło. Dzięki temu udowodniłem sobie, że da się utrzymać poziom nawet w takich warunkach. Dobrze, że polecieliśmy tam samolotem, bo jazda na mecz autobusem lub pociągiem trwająca dłużej niż trzy godziny też byłaby czymś nowym.

Za to w końcu masz do czynienia z prawdziwymi kibicami. Nie tylko „come on PSV, come on PSV” przez cały mecz.
To jedna z tych rzeczy, które mnie ciekawiły. Rzeczywiście, między Holandią i Polską jest wiele różnic. Zresztą nie tylko kulturowych. W Eredivisie, na przykład, dużo większą wagę przykłada się do gry piłką – utrzymywania się przy niej lub szybkiego odgrywania koledze. Tutaj ważniejsze jest przygotowanie fizyczne.

A ty ważysz tylko 68 kilo…
Dokładnie 72. Przy 183 centymetrach wzrostu. Zawsze taki byłem. Nie jestem najcięższy, więc muszę nadrabiać to boiskową inteligencją.

Pomimo tych warunków fizycznych, podobno nigdy nie odniosłeś poważnej kontuzji.
To prawda. Prowadzę zdrowy tryb życia, dbam o swoje ciało. Wiem, że we wszystkim trzeba zachować równowagę. Nie stosuję żadnej diety, ale jem na przykład dużo warzyw. Nie piję napojów gazowanych. Wolę wodę mineralną i soki.

Co z alkoholem?
Wiem, kiedy mogę się napić. W tygodniu, kiedy przygotowujemy się do meczu, nigdy po niego nie sięgnę. Dopiero jak zagramy. Wtedy, to co innego.

Oprócz tego jakieś specjalne ćwiczenia?
Nie, do tego podchodzę na luzie. Większy wysiłek wkładam w mecz. Przed samą rozgrzewką wsiadam tylko na rower na siłowni.

Moglibyście pedałować razem z Maaskantem.
Rower wystarczy mi w ramach fitnessu. Trener dojeżdża nim do klubu od siebie z domu. Ja mieszkam za daleko.

Niedawno przyznał, że mógłby powierzyć ci nawet opaskę kapitańską.
W Alkmaar też byłem kapitanem, więc wiem, o co w tym chodzi. No problem.

Można powiedzieć, że padłeś ofiarą kryzysu finansowego w holenderskiej piłce?
W AZ zarabiałem najwięcej. Byłem też jednym z najstarszych zawodników, a ten klub bazuje na wprowadzaniu młodych, by później móc ich sprzedać i odzyskać zainwestowane pieniądze. W tym sezonie wiele nie grałem, więc nie mogli mieć wygórowanych wymagań. Moje odejście pozwoliło młodszym kolegom wskoczyć na wyższy poziom.

Odszedłeś jako legenda?
I jako lider.

Na piłkarską emeryturę?
W Holandii grałem bardzo długo, widziałem wszystkie drużyny, wszystkich piłkarzy. Chciałem spróbować czegoś nowego. Miałem propozycje z Niemiec, ale nie interesowała mnie walka o siedemnaste miejsce w lidze.

Mówisz o ofercie z Koeln?
No, między innymi. Dla mnie Wisła to top-team, z którą mogę awansować do Ligi Mistrzów. Dlatego nie przyszedłem tu na emeryturę.

Gra w innym holenderskim klubie nie byłaby wyzwaniem?
Ewentualnie w Ajaksie lub PSV. Reszta to niezłe drużyny, jednak nie tak wielkie. W tamtym roku kontaktowało się ze mną PSV, ale nie chciałem nic zmieniać, bo z AZ Alkmaar zdobyliśmy właśnie mistrzostwo. Różnica między tymi klubami nie była tak duża. Nie miałem powodu, żeby odchodzić.

Nie wzięli Jaliensa, to wzięli Marcelo?
Nie wiem, czy dlatego. Ale od dawna mam bardzo dobre kontakty z Fredem Ruttenem.

Sympatyczny gość.
Przyjaźni się z nim mój menedżer. Gdy Rutten trenował Twente, grało tam dwóch jego zawodników. Poznaliśmy się, gdy pojechałem do nich w odwiedziny. Myślę, że praca w Enschede przygotowała go do roli trenera. A w Schalke – do bycia szkoleniowcem z topu, bo w Niemczech pracuje się inaczej niż w Holandii. Dziś Rutten wykonuje w PSV bardzo dobrą robotę.


Louis Van Gaal – najlepszy trener, z jakim pracowałeś?
Jeden z najlepszych. Ale najpierw muszę wspomnieć o Co Adriaanse, z którym w barwach Willem II awansowałem do Champions League. Potem pracowaliśmy razem w Alkmaar. Dopiero później przejął nas Van Gaal.

Nie wyjdziemy stąd bez anegdotki o nim.
Oj, sporo tego było. Ale OK… Kiedyś podczas akcji charytatywnej, na której zbierano pieniądze dla starszych ludzi, zorganizowano konkurs skoku o tyczce. Van Gaal też skoczył, ale… skręcił kostkę i przez kilka tygodni nie mógł chodzić. Pierwszy trening po tym wydarzeniu – czekamy, czekamy, a tu nagle dziwny dźwięk – bzzzzz. Przyjechał na wózku golfowym. Jeździł tak po boisku i z tego wózka dawał nam wskazówki. Mimo wszystko chciał być liderem. Teraz się zastanawiam – ile osób by tak zrobiło?

To w końcu ekspert od robienia atmosfery.
Był dla nas jak ojciec. Nie liczyły się nazwiska, ani osiągnięcia. Mógł grać numer jeden, mógł numer sześć. Ci, którzy siedzieli na ławce, też czuli się ważni. To był klucz do zdobycia mistrzostwa. Na pewno widzieliście go w telewizji, stwarza dziwne wrażenie. Prywatnie jest zupełnie inny. Chętnie pogada o twoich problemach i nigdy nie skrytykuje publicznie swoich zawodników. Pozwala sobie na to tylko w szatni. Do dziś mam z nim stały kontakt.

Nie dziwił się, że zdecydowałeś się na Polskę?
Wiedział mniej więcej, jakie mam plany. Ale pytał – dlaczego nie Niemcy, Holandia? Wasz kraj nie był na jego liście. Wytłumaczyłem mu i zrozumiał. „OK, twój wybór, powodzenia”.

Niektórzy twierdzą, że dobry piłkarz rzadko zmienia kluby. Potwierdzasz?
Sam nie wiem. Jak grałem w Alkmaar, miałem trochę ofert, ale zawsze coś mnie tam trzymało. Może gdybym raz odszedł, później zmieniałbym je częściej?

2,5-letni kontrakt z Wisłą to twój pomysł czy bardziej klubu?
Mój i klubu. Chciałem, żeby to była dłuższa umowa, bo niektórzy patrzą tylko na wiek, warunki fizyczne i kondycję. A ja fizycznie jestem świetnie przygotowany, nie odnoszę kontuzji i mogę jeszcze sporo pograć. Może Wisła będzie moim ostatnim klubem? Nie wiadomo.

Osman Chavez powiedział nam, że w tym tygodniu podpisze z Wisłą nową umowę. Szykuje się najbardziej religijna defensywa w Polsce.
Kiedyś sportowcy nie mówili otwarcie o religii, bo był to temat tabu. Lepiej było ukrywać swoje poglądy, nie wiadomo, jak ludzie zareagują. A dla mnie to zupełnie normalna sprawa. Chcę być przykładem dla młodych ludzi, którzy wierzą w Boga. W Holandii przyjmowałem nawet zaproszenia do programów telewizyjnych, bo chciałem pokazać, że o religii można swobodnie porozmawiać.

Zawsze miałeś takie podejście?
Do pewnego momentu mówiłem, że moje życie to piłka. Liczył się futbol i nic więcej. Kiedy siadałem na ławce, do domu wracałem w podłym nastroju i przez cały tydzień chodziłem wkurzony. Gdy w 2004 roku zmarła moja babcia, zorientowałem się, że piłka to nie wszystko. Zmieniłem się i znalazłem własną drogę. Teraz przed każdym meczem modlę się i czytam Biblię. Wiem, że spotkało mnie błogosławieństwo, bo każdy dzieciak chce być piłkarzem, ale nie wszyscy mogą.

Może założycie z Riosem i Chavezem jakąś kaplicę w klubie?
Może. Ale tu wcale nie o to chodzi. Gramy nie tylko dla Wisły. Osman, na przykład, także dla rodziny z Hondurasu. Każdy ma w swoim domu taką prywatną „kaplicę”.

Mówisz: „zawsze staram się grać fair i nie robić krzywdy przeciwnikowi”. Środkowy obrońca nie musi czasem lekko przywalić z łokcia?
Walka walką, ale w twarz nikogo nie uderzę. Czasem kopniaka dostaniesz, to normalne. Ale zawsze w ramach przepisów. Chodzi o intencje – mój styl nie polega na nieczystej walce.

Drugi Osman… Świetnie się będziecie uzupełniać
Nie ma znaczenia, czy gram z Chavezem, czy z Bunozą. Różnica jest tylko taka, że z Gordanem rozmawiam po angielsku, a z Osmanem po hiszpańsku. Hector Moreno i Sergio Romero nauczyli mnie paru słów.

Pogadajmy chwilę o Surinamie. Stamtąd pochodzi cała twoja rodzina.
Tak, ponieważ Surinam był kiedyś holenderską kolonią. Moi rodzice w wieku 18 lat wyjechali studiować do Rotterdamu, gdzie poziom nauczania był znacznie wyższy. Do dziś mam w Surinamie wielu krewnych. Mój wujek był nawet selekcjonerem tamtejszej reprezentacji. Niedawno przyjechał do Holandii, żeby zdobyć wyższy stopień trenerski. Clarence Seedorf, Jeremaine Lens - ich historia jest podobna do mojej. Niedawno zorganizowaliśmy mecz charytatywny, po którym zbieraliśmy pieniądze dla dzieci ze szpitala w Surinamie. Doskonale znają tam holenderskich piłkarzy, więc nazwisko pomaga.

Powiedz dwa słowa o swoim dzieciństwie.
Byłem wolny, mogłem robić, co chciałem. Miałem wiele zainteresowań. Grałem w szachy i na saksofonie. Ale kiedy w sobotę nakładał mi się turniej szachowy i mecz, zawsze wybierałem futbol.

Ale uczniem byłeś pewnie niezłym?
Tak. Ojciec zawsze mi powtarzał – „w futbolu nigdy nic nie wiadomo, co zrobisz, jeśli odniesiesz poważną kontuzję?”. W liceum chodziłem do klasy o profilu public relations. Planowałem studiować zarządzanie sportem, ale brakowało czasu, bo już wtedy grałem w młodzieżowej reprezentacji i w Lidze Mistrzów z Willem II. Myślałem o takim kierunku, bo w przyszłości chciałbym być dyrektorem sportowym. Najważniejsze, żebym pozostał przy piłce. Cały czas muszę też pamiętać o rodzinie i zarabiać na życie.

Przeczytaliśmy, że ślub wziąłeś siedemnaście lat temu. Nie bardzo wierzymy, skoro sam masz trzydzieści dwa.
Niee, to nie tak. Po prostu jestem ze swoją żoną od 17 lat. Teraz jesteśmy skazani na krótką rozłąkę, bo dzieci muszą skończyć w Holandii szkołę. Żona była w Krakowie dwa razy, w przyszłym tygodniu znowu przylatuje.

Gdzie się wybraliście? Tylko nie mów, że na Rynek – to już wiemy.
Byliśmy we włoskiej restauracji Da Pietro, a potem w galerii handlowej „Bonarka”, na zakupach i w kinie.

Bunoza powiedział, że Bonarka to jego życie
On jest w innej sytuacji, bo nie ma dziewczyny.

Urządziłeś się już w Krakowie?
Za dwa tygodnie wracam do Holandii po samochód i meble.

Nie lepiej kupić je tutaj?
Nie, bo sprzedałem dom w Alkmaar. Nie chcę tam mieszkać, za daleko do Rotterdamu. Półtorej godziny samochodem. Wolę wszystko przewieźć do Krakowa.

Jesteś ekspertem w sprawach mody. W Holandii nominowali cię do nagrody najlepiej ubranego piłkarza 2010 roku.
To prawda, lubię się dobrze ubrać. Jestem maniakiem trampek, mam ich mnóstwo. Zawsze poluję na ekskluzywne modele.

To, co masz na nogach, raczej nie wygląda na trampki.
Oj, bo rano śnieg mnie trochę zaskoczył! Za wyjątkiem takich sytuacji, zawsze je noszę.

Nordin Amrabat podczas rozdania nagród, o których wspomnieliśmy, wyraźnie przegiął. Też lubisz być ekstrawagancki?
Pewnie, szczególnie kiedy gdzieś wychodzę. Lubię być kolorowy, uwielbiam eksperymentować.

A w Wiśle kto jest najlepiej ubrany?
Nie patrzę na chłopaków w ten sposób (śmiech). Ale pomyślmy… Chyba „Żuraw”. Z jednej strony styl casual, z drugiej elegancki. Może pomogła mu gra w Glasgow. A pozostali? Hmm… Są raczej młodzi…

Mają jeszcze czas?
Dokładnie!
weszło.com

niedziela, 13 marca 2011

Patryk Małecki: tylko na boisku jestem świrem.

INTERIA.PL: Gdy oglądałem cię w Lidze+ Ekstra nie mogłem uwierzyć w to co widzę 
i słyszę. Same poprawnie polityczne wypowiedzi, tak jakbym słyszał rzecznika klubu, a nie jego niepokornego zawodnika! Skąd ta przemiana? To prezes Basałaj tak cię nastawił?
Patryk Małecki: Wiem, że wielu zastanawiało się: "Małecki przyjechał do Canal + i ciekawe, co on tam palnie"? A Małecki był spokojny. Nie będę ukrywał, że zależy mi na tym, aby ludzie zmienili troszkę zdanie na mój temat. Każdy, kto mnie dobrze zna, wie, że na boisku jestem świrem. Podczas meczów czasem wariuję i do tego się przyznaję bez bicia, ale swego charakteru boiskowego nie będę zmieniał, wydaje mi się, że jest to bardzo dobre zachowanie z mojej strony.
Jeśli natomiast chodzi o życie codzienne, to muszę się trochę ustatkować. Muszę tak postępować, żeby ludzie mnie cenili i nikt nie mówił, że jestem chamem, gburem, czy kimś w tym rodzaju. Jeśli ktoś mnie tak określi na boisku, to nie będzie problemu, bo ja walczę na całego i zawsze zostawiam serce na boisku, a nawet świruję. Kiedy nakładam koszulkę Wisły Kraków, to tak jakby wstępował we mnie diabeł, a wraz z nim ogromna chęć zwycięstwa
Na każdym kroku słyszysz kadzenie, że jesteś najlepszym piłkarzem Wisły...
- ... Wcale nie, bo liczy się drużyna.
Pozwól dokończyć pytanie - strzelasz gola za golem, pomagasz drużynie, wyrastasz na najlepszego piłkarz ligi, więc zasadnie padają pytania o reprezentację. Ciągle odpowiadasz, że cię to nie interesuje, że to temat zamknięty. Pozwól, że ci nie uwierzę!
- Możesz mi nie wierzyć, ale ...
... Euro 2012 - takiej imprezy w Polsce już nie będzie i Patryka Małeckiego - piłkarza, a nie widza ma na niej zabraknąć?
- Żądza gry w reprezentacji Polski minęła mi już pół roku temu. A wiesz dlaczego? Nie wiem z jakiego powodu, ale trener Franciszek Smuda ma do mnie jakiś uraz. OK, selekcjoner nigdy ze mną nie rozmawiał, nie tłumaczył o co chodzi. Dla mnie nie ma problemu, ja nie jestem takim człowiekiem, który będzie dzwonił, prosił, umawiał się na kawę. Jedyne, co mi zostało, to pokazywać się trenerowi Smudzie z jak najlepszej strony na boisku.
Nie sądzisz, że z każdym strzelonym golem twoje szanse idą w górę?
- Nie, gdyż nie dostałem szansy nawet w meczach z Bośnią i Hercegowiną, czy Mołdawią, w których kadra grała w krajowym składzie. Jeśli w tamtym gronie nie znalazło się dla mnie miejsce, to jak ja mogę marzyć o tym, że dostanę powołanie na Grecję, czy na Francję, przeciw którym zagramy w najsilniejszym składzie?
Nie czujesz się gorszy np. od Kucharczyka z Legii, który dostał powołanie?
- Ja się nie czuję słabszy od połowy powoływanych na kadrę zawodników. Trener mówi, że to on podejmuje decyzje i najlepiej wie, kogo ma powoływać, on będzie z tego rozliczany. Dlatego ze spokojem podchodzę do tematu kadry. W wielu wywiadach, na każdym kroku podkreślam - dla mnie jest najważniejsza Wisła, dla niej chcę grać jak najlepiej, w niej się mogę najlepiej wypromować! Kadra jest dla mnie faktycznie zamkniętym tematem.
Jeden z dwóch Polaków w wyjściowym składzie Wisły, lider drużyny, która przebojem może zdobyć mistrzostwo Polski spokojnie powinien znaleźć miejsce w kadrze!
- Do mistrzostwa Polski jeszcze droga daleka.
Odskoczyliście Legii na pięć punktów, a Jagiellonii na cztery.
- Tak, ale wracając do poprzedniego pytania, to cieszy mnie, że gram. Wiadomo, że jest mało Polaków w Wiśle - trzeba to sobie jasno powiedzieć.
Przeszkadza ci to?
- Chciałbym, żeby było więcej Polaków w szatni, ale nie przeszkadza mi to, że w naszej szatni zasiada międzynarodowe towarzystwo. Taka jest Europa - otwarty rynek pracy. W Anglii przecież też gra coraz mniej Anglików, po dwóch w jednym zespole. Gdyby ta nowa, międzynarodowa Wisła grała źle, to można by było narzekać i pytać: "Po co ci nowi przyjechali"?, ale widzimy, że w każdym meczu oni dają z siebie wszystko i ciągną nasz klub we właściwym kierunku. Dlatego dobrze się stało, że Wisła zrobiła takie właśnie zakupy.
Genkow też jest trafionym zakupem?
- Wiem, że w spotkaniu z Widzewem nie wykorzystał dobrej sytuacji po mojej akcji, ale absolutnie nie wolno przekreślać Cwetana. Ten chłopak walczy dla drużyny, wygrywa sporo pojedynków powietrznych, absorbuje uwagę obrońców rywala, wykonuje ciężką pracę niezbędną dla zespołu. Genkow potrafi utrzymać się przy piłce tyłem do bramki.
daje nam czas na podejście pod bramkę rywala. Zresztą przy moim golu zablokował Ben Radhię, za co mu podziękowałem. My pomocnicy będziemy musieli zadbać o to, żeby miał więcej sytuacji i w końcu strzelił pierwszego gola, a wraz z nim przyjdzie mu niezbędny w grze luz.

Legendy już krążą o fladze "Pruszcz Gdański", jaką wywiesza twój znajomy kibic, a która jest podobno szczęśliwym dla ciebie talizmanem?
- Bo tak jest, faktycznie ona wyzwala we mnie jakieś pozytywne fluidy i najczęściej dzięki nim strzelam bramkę. Kolega zrobił mi nawet koszulkę z napisem "Pruszcz Gdański", by ona mnie wspierała, gdy go nie ma na naszym meczu. Jestem ciekaw, czy podczas meczu z Lechią Gdańsk wywiesi też tę szczęśliwą dla mnie flagę (śmiech). Po meczu z Widzewem powiedział mi, że się nad tym zastanawia.
A dlaczego zrezygnowałeś ze strzelania rzutu karnego w meczu z Widzewem? Miałbyś większe szanse na wygranie klasyfikacji strzelców.
- Gdyby nie zamieszanie związane z wprowadzaniem nowego bramkarza, to pewnie bym podszedł do rzutu karnego, bo miałem taki zamiar. Ale przez tę zwłokę wkradła się w moje serce wątpliwość, że mogę nie wykorzystać karnego, a później oni wyrównają i zrobi się problem. Po Andrażu widziałem, że on jest pewny, nabuzowany, więc zostawiłem mu piłkę. Mama zawsze mi powtarzała: "Patryk, jak czujesz się pewny, to podchodź do piłki i strzelaj, ale jak masz mieszane uczucia, to zostaw to innemu koledze." Ja jestem synem, który słucha mamy.
Lech traci sporo do was. Obawiacie się go?
- Ja bym jeszcze nie skreślał Lecha. Mają dobry zespół, dobrze grają w piłkę, a po odpadnięciu z Ligi Europejskiej mogą się skoncentrować na krajowych rozgrywkach. Trzeba uważać na poznaniaków. Mogą się liczyć w walce o mistrzostwo, chyba że stracą punkty w meczu z Cracovią. Poza tym w wyścigu o tytuł uczestniczą oczywiście Jagiellonia, Legia, Lechia Gdańsk, a nawet Polonia Warszawa.
Gdzie wolisz grać, u siebie, gdzie kibice cię uwielbiają, czy na wyjeździe, gdzie cię wyzywają, a ten negatywny doping wyzwala złość sportową?
- Oczywiście, że co tydzień wolałbym grać na Reymonta. Tu kibice robią nam wspaniałą oprawę i taki doping, że nogi same niosą. Na wyjazdach często na mnie się skupia niechęć kibiców przeciwnych, ale mnie to nie obchodzi, ja się skupiam na meczu.
Jedyne, o co można się do ciebie przyczepić za występ z Widzewem, to konferencja, jaką sobie urządziłeś z sędzią liniowym na początku meczu. Po co ci to było? Ryzykowałeś żółtą kartkę, która oznaczałaby pauzę w meczu z Polonią Bytom.
- Spokojnie, nie było żadnej konferencji. Rozmawiałem z nim o życiu.
Chodziło ci o to, że nie zauważył faulu na tobie?
- Tak, ja zaatakowałem piłkę głową, a Dudu wszedł za wysoko uniesioną nogą. Ale to już przeszłość.

Interia.pl


sobota, 12 marca 2011

Powiedzieli po meczu...


Patryk Małecki po meczu

„Za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał o stylu, w jakim to spotkanie zostało wygrane, a trzy punkty pozostaną” – podsumował Małecki.

„To mnie trener wyznaczył do strzelania karnego. I na pewno podszedłbym do jedenastki, gdyby Mielcarz został na boisku. Przerwa trwała jednak bardzo długo i nie byłem pewny czy trafię” – stwierdził. Zamiast Małeckiego do karnego podszedł Kirm. „Byłem pewny, że Andraż trafi. Widziałem to w jego oczach” – zażartował pomocnik Białej Gwiazdy.

„Do 40. minuty ten mecz w naszym wykonaniu był słaby. Nie mogliśmy sobie stworzyć jakiejś sensownej sytuacji. Wydaje mi się, że w meczu na własnym stadionie powinno być inaczej” – ocenił „Mały”. Strzelec pierwszej bramki docenił jednak to, że mimo słabszej postawy Wiślacy ponownie wygrali. „To cieszy, że mimo gorszego meczu byliśmy w stanie wyjść z tego starcia zwycięsko. Za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał o stylu, w jakim to spotkanie zostało wygrane, a trzy punkty pozostaną” – dodał Małecki.

Sobotnie spotkanie obserwował z trybun Jacek Zieliński. Asystent selekcjonera obserwował w akcji między innymi Małeckiego. Wiślak nie był jednak skory do komentowania tego faktu. „Nie chciałbym się wypowiadać na temat reprezentacji. Jest to dla mnie temat zamknięty” – zakończył.



Cikos po meczu

„Ta wygrana była dla nas ważna. Nie było łatwo, zwłaszcza, że murawa nie była w najlepszym stanie i piłka odskakiwała. Ale udało się” – podsumował słowacki obrońca.
Zwycięstwo nad łódzkim Widzewem to ważna wygrana, bo pozwala Wiśle uciekać rywalom w tabeli.
Tak, zgadzam się. Było też trudnym zwycięstwem, bo boisko było trochę pofalowane i musieliśmy uważnie podawać piłkę. Dobrze, że Patryk strzelił bramkę, bo później grało nam się o wiele łatwiej.

Bramka Małeckiego nie padła w wyniku miażdżącej przewagi Wisły nad Widzewem.
Tak, bo w pierwszej połowie nie graliśmy za dobrze, mieliśmy sporo strat. Ale Pan Bóg czuwał nad nami i dał trzy punkty (śmiech).

W pierwszej połowie kibice długo czekali na trafienie. Czym było to spowodowane? Czy Widzew bronił się lepiej niż Ruch tydzień temu?
Nie, nie powiedziałbym, że Widzew bronił się lepiej niż poprzednie zespoły. My nie zagraliśmy dziś najlepiej, pojawiło się sporo błędów z naszej strony.

W drugiej połowie graliście już z większym luzem, zwłaszcza po akcji Meliksona.
Mieliśmy sporo przestrzeni, a jak strzeliliśmy drugą bramkę, to już byliśmy spokojni o końcowy wynik. A Maor? Pokazał, że jest bardzo dobrym graczem, świetnym technicznie. To udowadnia, że mamy dobrą drużynę i nie pozostaje nic innego, jak udowodnić to w kolejnych spotkaniach z Polonią Bytom i Jagiellonią.

Szkoda, że nie udało się trafić trzeciej bramki, zwłaszcza, że Widzew grał w dziesięciu zawodników.
Fakt, szkoda. Tsvetan miał okazję, ale nie udało się. Myślę, że gdyby trafił, to spadłaby z niego presja zdobywania bramek.

Maor Melikson po meczu
„Nie chcę za dużo mówić o sobie. Najważniejsze, że Wisła dobrze dziś zagrała i odnieśliśmy zwycięstwo” – podsumował tuż po spotkaniu z Widzewem izraelski pomocnik.


Maor tym razem w środku pola od początku zagrał z Sobolewskim i Jirsakiem. Jak ocenia współpracę z kolegami? „Nie da się ukryć, że wszyscy są bardzo dobrymi piłkarzami. Ponadto gra z takimi graczami jak Kirm czy Małecki staje się o wiele łatwiejsza. Mam nadzieję, że już tak zawsze będzie to wyglądało” – podsumował piłkarz.

 Radosław Sobolewski po meczu

Udało się podtrzymać wiosenną, ligową passę zwycięstw.
Czy się udało? Ja uważam, że to była nasza pewna wygrana nad dobrym i groźnym zespołem. Ten fakt cieszy nas podwójnie.

Czy widzewiacy postawili dziś Wiśle trudniejsze warunki niż Ruch tydzień temu?
Nie chciałbym porównywać tych spotkań, każde z nich było inne. Mimo tego, że Widzew miał tylko jedną, niebezpieczną sytuację po stałym fragmencie gry, to ciągle byli groźnym zespołem i musieliśmy być cały czas dobrze ustawieni.

Co według Pana było kluczem do zwycięstwa nad Widzewem?

Sądzę, że dobra gra defensywna. Z akcji Widzew niewiele sobie dziś pograł, ponadto mieliśmy dobrze rozpracowanego rywala. Szybko odbieraliśmy piłkę, Widzew nie wyprowadził groźnej kontry i dzięki temu chłopakom z przodu było o wiele lepiej.

Bramka Patryka Małeckiego padła w dobrym momencie, bo była trafieniem do szatni.

Tak, oczywiście. Była bardzo ważna dla nas, potem grało nam się już o wiele lepiej. Trzymaliśmy dobry wynik i staraliśmy się podwyższyć rezultat.

Tym bardziej szkoda, że ostatecznie nie udało się strzelić trzeciej bramki.
Próbowaliśmy, chcieliśmy dać kibicom więcej radości, ale myślę, że warto cieszyć się nawet z 2:0.

Andraż Kirm po meczu 
„Wszyscy w drużynie wiemy, że tylko pierwsze miejsce się liczy” – stwierdził w pomeczowym wywiadzie.
Kirm strzelił dla Wisły drugą bramkę w meczu. Jego strzał z rzutu karnego sparował Kaniecki, ale przy dobitce Słoweniec był bezbłędny. To jednak nie on miał być w tym meczu egzekutorem jedenastki. „Do karnego wyznaczony był Patryk” – przyznał. Nie ukrywał też, że jego strzał nie był najwyższych lotów. „Strzeliłem nie za dobrze i miałem szczęście, że odbita przez bramkarza piłka poleciała w moim kierunku. Zareagowałem szybko, ale w takich okolicznościach nie było to trudne” – dodał pomocnik.

Słoweniec dostrzegł mankamenty w grze swojej i kolegów. Przyznał też, że zwycięstwo nie przyszło Wiśle łatwo. Przyczyn trudności doszukiwał się w psychice graczy. „Mieliśmy świadomość, że zwycięstwo może dać nam przewagę nad Legią i Jagiellonią, dlatego na początku byliśmy zbyt ostrożni” – stwierdził. Pomocnik nie miał wątpliwości, jaki moment był w meczu najważniejszy. „Dużo dała nam bramka strzelona przed przerwą. Dzięki niej mogliśmy się rozluźnić i ostatecznie wygrać” – ocenił. Kirm komplementował przy tym rywali. „Widzew to dobra, twardo grająca drużyna” – powiedział .

Pomocnik Białej Gwiazdy w pomeczowych wywiadach podkreślał znaczenie sobotniego zwycięstwa, ale stwierdził, że na uspokojenie jest dużo za wcześnie. „Do końca zostało jeszcze wiele spotkań. Dlatego trudno mówić, że po zwycięstwie nad Widzewem nie będziemy już odczuwać takiej presji. Przed nami mecz pucharowy i musimy być ciągle skoncentrowani” – oświadczył. Słoweniec skomentował też w kilku słowach hasło, jakie pojawiło się w ostatniej kampanii marketingowej Wisły. „Zawodnicy znają hasło kampanii. Wszyscy w drużynie wiemy, że tylko pierwsze miejsce się liczy" – zakończył.

Wisła - Widzew 2:0


Wisła zagrała trochę słabsze spotkanie, niż w ostatnim meczu z Ruchem, bo może z nieco silniejszym przeciwnikiem natomiast i tak przedłużyła swoją serie meczów ze zwycięstwem z rzędu do 7.
Na szczególne pochwały zasługują:
- Chavez świetna praca w defensywie
- Kirm gol dosyć fartowny, bo dobitce po niewykorzystanym rzucie karnym no i ładną asystę.
- Małecki bardzo ładny gol.
- Pareiko pewny w bramce.
- Melikson wywalczenie rzutu karnego.
Wisła dzięki tej wygranej utrzymała się na pozycji lidera Ekstraklasy i dzięki porażkach Legi i Jagiellonii zyskała kolejno 4 i 5 punktów przewagi nad tymi zespołami. 


Skrót meczu
Małecki - bramka  na 1:0
Kirm - bramka na 2:0

Powiem tyle, że Małecki powinien dostać powołanie do kadry!
Dlaczego? Ten gość ma naprawdę dobry drybling na boisku daje z siebie 100 procent no i strzela sporo jak na skrzydłowego bramek. Na pewno lepszy Małecki lepszy od Pawłowskiego, Plizgi, Rybusa i innych dziwnych wynalazków Smudy...

piątek, 11 marca 2011

Orest na prezydenta! " Legła, legła Warszawa"!

Lenczyk po objęciu funkcji trenera odwalił kawał kapitalnej roboty. Z drużyny, która przegrywała mecz za meczem zrobił świetnie poukładany zespół, który po urwaniu punktów Jagiellonii urwał je Legii. Grają na korzyść Wisły ewidentnie :-)

Oby teraz ta Wisła wykorzystała to w meczu z Ruchem.

Po całkiem niezłym meczu Śląsk ograł Legię 2:1 i awansował na 8 miejsce w tabeli spychając Legie na trzecie miejsce.

Kapitalne bramki strzelali Borysiuk w Legii oraz Kaźmierczak, Mila w Śląsku.

Śląsk gdzieś od 73 minuty prezentował obronę Częstochowy po tym jak rzut karny przestrzelił Kaźmierczak. Ciekawe dlaczego te fragmenty wykonuje on a nie Mila, który z tych fragmentów gry raczej się nie mylił?

Wielkie brawa za ten mecz należą się także Ćwielongowi (wywalczenie rzutu karnego) oraz Kelemenowi, który obok Pareiki i Isalovicia jest najlepszym bramkarzem Ekstraklasy.

Bramka na 1:0 - Borysiuk
Bramka na 1:1 - Kaźmierczak
Bramka na 1:2 - Mila

Wisła - Widzew 18 kolejka 11.03.2011 godz. 18:15


Po pojedynkach z kolejno piętnastą Arką i czternastym Ruchem przyszedł czas na dziesiąty Widzew, który ostatnio wygrał z Koroną 3:1 a bohaterem spotkania został Gruzin Niko Dżalamidze piękny gol, asysta. Komentatorzy ochrzcili go "Gruzińskim Messim".

W poprzednim spotkaniu między tymi drużynami Wisła wygrała 1:0 po golu Macieja Żurawskiego w 86 minucie
 Pucharze Polski w ekstraklasie w Łodzi Wisła również odniosła zwycięstwo 1:0 tyle, że po golu Paljica.
Zobacz tą bramkę
Wisłę czeka raczej trudniejsze spotkanie niż to z Ruchem czy z Arką. Widzew ma bardzo dużo atutów w ofensywie mają tam dobrych piłkarzy jak Panka, Sernas, Dżalamidze,
Myślę, że w składzie Wisły powinno dojść do jednej bądź dwóch zmian w składzie. Pierwsza moim zdaniem oczywista Bunoza na ławkę a Chavez do pierwszego składu. Sobolewski to przywódca Wisły, jej kapitan, ale to Wilk jest obecnie w lepszej formie.
Zobacz co mieli do powiedzenia na ten temat Panowie z Ekstraklasa.tv

Konferencja przedmeczowa z Robertem Maaskantem

Wisła 
nie zagrają: Branco, Boguski (kontuzje)
Wątpliwości: Brak.

Widzew 
Nie zagrają: Nakoulma (kontuzja) Ostrowski (zaległości treningowe)
Wątpliwości Żigajevs (zaległości treningowe

Melikson - nowa biała gwiazda.

Piłkarz z Izraela szybko wkradł się w serca kibiców Wisły. Nam opowiedział o swojej rodzinie, polskich korzeniach i o tym, że w Krakowie raptem po miesiącu poczuł się już jak w domu - pisze Bartosz Karcz
Była 80 minuta meczu Wisły z Ruchem Chorzów. Tomas Jirsak zagrał do Maora Meliksona, a ten posłał piłkę do siatki między nogami bramkarza "Niebieskich". Czternaście tysięcy widzów przy ul. Reymonta oszalało z radości. Po chwili cały stadion zaczął głośno skandować nazwisko piłkarza z Izraela. Jeśli ktokolwiek miał obawy, jak zostanie przyjęty w Krakowie Melikson, w tym momencie musiał stracić wszelkie wątpliwości.
Sam Melikson oporów przed przyjęciem oferty Wisły nie miał, a po meczu z Ruchem powiedział: - Wszyscy traktują mnie tutaj bardzo dobrze, koledzy z drużyny, trenerzy, kibice. Jestem tutaj od miesiąca, a już czuję się jak w domu!

Mama z Legnicy

Dla Maora Meliksona oferta gry w Wiśle Kraków nie była pierwszą, jaką otrzymał z Europy.
Dzisiaj twierdzi, że wcześniej nie był jeszcze gotowy na wyjazd. Malkontentom, którzy pytają dlaczego tak podobno dobry piłkarz nie opuścił wcześniej Izraela, odpowiada: - Miałem już oferty z europejskich klubów. Uważałem jednak, że jestem za młody, żeby wyjeżdżać z Izraela. W moim kraju też są dobre kluby i można się wiele nauczyć. Przypomnę tylko, że nasze zespoły często grają w Lidze Mistrzów, praktycznie co roku robią dobre wyniki w europejskich pucharach - mówi piłkarz, z którym rozmawiamy nieopodal stadionu, na krakowskich Błoniach. 


W końcu Melikson zdecydował się spróbować swoich sił w innej lidze, a decyzja o przenosinach do Krakowa była po części powrotem do korzeni. Jego rodzina od strony matki pochodzi bowiem z Polski. - Mama nazywała się Stojanicka i wyjechała z Legnicy do Izraela, gdy miała zaledwie kilka lat - mówi Melikson. - Znała polski, ale w moim domu nie mówiło się zbyt dużo w tym języku, dlatego nie znam go. Na razie - zastrzega. - Ale tak mama jak i babcia zawsze ciepło wypowiadały się o Polsce i Polakach - dodaje. - Opowiadały mnie, a także bratu i dwóm siostrom, że to piękny kraj, w którym żyją otwarci ludzie. To co polskiego wspominam jeszcze z dzieciństwa, to jedzenie. Nie proście mnie jednak, żebym wymieniał nazwy tych potraw, bo nie mam pojęcia, jak to powiedzieć po polsku...

To dzięki tym opowieściom, a także dzięki znajomym, którzy odwiedzali Polskę i przedstawiali jej obraz, Melikson nie przejmował się zbytnio, gdy izraelscy dziennikarze straszyli go antysemityzmem, który miał go spotkać w Krakowie. - W Izraelu dziennikarze są mili, bardzo zaangażowani w to co robią, ale czasami szukają problemów tam gdzie ich nie ma - tłumaczy Melikson. - Nie zdecydowałem się na Wisłę, żeby zajmować się antysemityzmem, tylko żeby grać w piłkę dla tego klubu i jego kibiców. Inne sprawy mnie nie interesują, są nieważne.

Przyjaciel muzułmanin

Dla Maora ważniejsze od tego, kto jaką religię wyznaje, jest to, jakim jest człowiekiem. O tym, że w jego przypadku nie są to puste słowa, świadczy fakt, że w Wiśle bratnią duszę znalazł w osobie Nourdina Boukhariego, czyli... muzułmanina. To właśnie "Buki", jak mówią o Boukharim koledzy, był pierwszym piłkarzem "Białej Gwiazdy", który przywitał Meliksona, gdy ten dołączył do drużyny, i roztoczył nad nim opiekę. - Ja jestem Żydem, on muzułmaninem i co z tego? - tłumaczy Melikson. - Futbol łączy ludzi, a w naszej drużynie widać to szczególnie, bo jest tutaj wiele osób, z wielu krajów i wyznajemy różne religie. Nourdin jest po prostu fajnym gościem i to jest dla mnie najważniejsze - mówi z przekonaniem.

Boukhari wywróżył Meliksonowi pierwszego gola w Wiśle. Przed meczem z Ruchem powiedział Izraelczykowi, że ten trafi do siatki. Sprawdziło się. - Podobno Nourdin użył nawet voodoo, żeby mi pomóc - żartuje Melikson na wspomnienie przepowiedni kolegi. Po takim wejściu do drużyny, Meliksonowi będzie łatwiej o aklimatyzację w nowym otoczeniu. Już dzisiaj przyznaje jednak, że nie ma z tym problemów, a mimo iż pochodzi z Jawne, małego miasta w Izraelu, które liczy nieco ponad trzydzieści tysięcy mieszkańców, to pod Wawelem, w dużym mieście, czuje się bardzo dobrze.
- Jawne, gdzie się wychowałem, to rzeczywiście małe miasteczko - mówi piłkarz. - Już jednak w Izraelu żyłem przecież w Jerozolimie, Hajfie czy Beer Szewie, a to są większe ośrodki. O Krakowie wiele słyszałem zanim jeszcze tutaj przyjechałem. Moi znajomi, którzy przyjeżdżali do Polski, opowiadali mi jak piękne jest to miasto, jak życzliwi ludzie tutaj żyją. Mama też cały czas powtarzała mi, że Wisła to będzie dla mnie bardzo dobry wybór. 



Na razie wszystko mu się w Krakowie podoba, choć przyznaje, że nie bardzo lubi wychodzić z domu. Woli oglądać telewizję, słuchać muzyki, najlepiej rapu albo transu. - Mimo to trochę miasta udało mi się już zobaczyć - dodaje. - Widziałem piękne, stare centrum. Wiem też, że w Krakowie jest żydowska dzielnica Kazimierz i na pewno niedługo ją odwiedzę. Znam historię mojego narodu i wiem, że w Polsce przed wojną żyło wielu Żydów. Opowiadała mi o tym mama, zresztą uczyłem się o tym również w szkole.

W tym poznawaniu Krakowa Meliksonowi towarzyszyć będzie dziewczyna, która do niego dołączyła. Tal nie miała nic przeciwko przeprowadzce piłkarza do Polski. - Jesteśmy z sobą od czterech lat, ale jeszcze nie planujemy ślubu - zdradza Melikson. - Tal nie będzie mogła być ze mną w Polsce przez cały czas, ponieważ studiuje w Izraelu. Gdy dowiedziała się, że dostałem propozycję gry w Krakowie, przyjęła to spokojnie. Ona zresztą wspiera mnie we wszystkim, co robię i jest to dla mnie bardzo ważne.

Być może właśnie z Tal, Maor wybierze się do Oświęcimia, miejsca niezwykle ważnego dla jego narodu. - Jeszcze tam nie byłem, ale na pewno pojadę - mówi. - To nie jest jednak zwykła wycieczka, dlatego muszę się na to przygotować i wybrać odpowiedni czas. 



Polski paszport

Pochodzenie matki Meliksona ułatwiło piłkarzowi starania o polski paszport. Otrzymał go kilka tygodni temu, a pytany do czego potrzebny był mu ten dokument, mówi bez ogródek: - O polski paszport zacząłem starać się na długo przed tym, nim dostałem ofertę z Wisły. Z praktycznych względów. Wiedziałem, że kiedyś w końcu wyjadę z Izraela grać w piłkę w Europie.
Zpaszportem Unii Europejskiej jest to po prostu łatwiejsze, bo dzięki niemu można uniknąć wielu formalności. Zresztą w Izraelu robi tak wiele osób, które miały związki z Polską lub rodzinę w waszym kraju. Mając ten dokument łatwiej jest podróżować po Europie.
Maor Melikson bardzo szybko wkradł się w serca kibiców Wisły. Typowany jest na nową gwiazdę polskiej ekstraklasy, jednakże kiedy mówimy o tym piłkarzowi, lekko się obrusza. - Nie nazywajcie mnie gwiazdą. Za mną dopiero trzy mecze w Wiśle i to niepełne. Chcę grać jak najlepiej, a nie myśleć o tym, żeby ludzie mówili o mnie, jak o gwieździe. Tak samo podchodziłem do tego, gdy grałem w Beer Szewie. Miałem tam dobry okres, ale nigdy nie czułem się jak gwiazda. To dzięki dobrej postawie na boisku zauważyła mnie przecież Wisła i dlatego jestem tutaj. Teraz chcę pokazać ludziom, którzy mnie sprowadzili, że nie pomylili się. A jeśli dam przy tym trochę radości naszym fantastycznym kibicom, to będę bardzo szczęśliwy.

źródło: gazeta krakowska.

Maaskant - Lecha nie ma w grze o tytuł.

Wywiad z trenerem Wisły Robertem Maaskantem pod wodzą którego Biała Gwiazda po dłuższym czasie wróciła na fotel lidera.

Lider? Fajnie Powiedziałem chłopakom: wszystko jest w naszych rękach, ale na 13 kolejek przed końcem pierwsze miejsce nie ma przełomowego znaczenia. Nie sądzę, aby ktokolwiek wygrał wszystkie mecze do końca sezonu. Fajnie, że prowadzimy, ale ważniejsze, by być na czele rozgrywek, gdy przystąpimy do meczów z Jagiellonią, a potem z Legią. To dopiero będzie istotne, bo to będzie oznaczać, że oni muszą nas pokonać. A zawsze jest łatwiej wygrać, kiedy nie musisz tego zrobić.
Jagiellonia pod presją
Podstawą jest to, co stało się w końcówce rundy jesiennej. Odnotowaliśmy serię zwycięstw i po 4 naszych wygranych z rzędu Jagiellonia, już przystępując do rundy wiosennej, czuła presję. Zakładałem, że pokonamy Arkę i Ruch, ale mimo wszystko nie przypuszczałem, że Jagiellonia tylko zremisuje oba swe mecze. Mają problem po odejściu Grosickiego. Nie dysponują takim budżetem jak my czy kilka innych zespołów i trudniej jest im znaleźć godnego następcę piłkarza, który robił różnicę. Być może też presja związana z obroną pierwszego miejsca nie pozwoliła im grać tak dobrze jak jesienią, gdy tej presji jeszcze nie odczuwali. Chcę jednak podkreślić, że Michał Probierz wykonał tam kawał dobrej roboty i uważam, że robi to nadal. Pod jego kierunkiem Jagiellonia jest tam, gdzie jej wcześniej nie było.
Groźna Legia
Być może Legia jest groźniejszym rywalem od Jagiellonii, ponieważ prezentuje bardziej stabilną formę. Zresztą, Legia i Wisła to podobne kluby, w których liczy się tylko mistrzostwo. Kiedy oni byli ostatnio mistrzem? (Pada odpowiedź, że w latach finałów MŚ - przyp. red.). OK, to jestem trochę spokojniejszy, bo w tym roku mundialu nie ma (śmiech). W Legii dobrze zaczął Hubnik, lecz uważam, że za szybko ocenia się tego zawodnika, podobnie jak wszystkich nowych piłkarzy w lidze, tych z Wisły nie wyłączając. Polska liga jest trudniejsza niż się powszechnie sądzi. Tu trzeba umieć przeżyć.
Lech się nie włączy
Nie sądzę, aby Lech jeszcze był w grze o tytuł. Ma do nas stratę 8 punktów, do Jagiellonii 7, a do Legii 6 punktów. Abstrahując, że to dużo, i musiałby pokonać każdą z tych drużyn, to właśnie sam fakt, że ma aż tylu rywali do przeskoczenia, znacznie zmniejsza jego szanse. Oczywiście, jest to bardzo dobra drużyna i w każdej chwili może pokonać każdego, jednak musiałaby to robić do końca rozgrywek, a jak mówiłem, nie wydaje mi się to możliwe. Również Bełchatów, Korona i Lechia nie będą biły się o mistrzostwo. To sprawa między nami, Jagiellonią i Legią.
Łatwo się nie wygrywa
W polskiej lidze nie ma łatwych zwycięstw. Dwa ostatnie miejsca zajmują Cracovia i Arka, i my wygrywamy z nimi po ciężkiej walce 1:0. To pokazuje, jak ciekawa jest ta ekstraklasa. W Holandii wygląda to inaczej. Załóżmy, że Wisła jest PSV Eindhoven, a Arka Excelsiorem Rotterdam. 99 na 100 takich meczów wygra PSV. W Polsce tak nie będzie.
Wzrosła rywalizacja
Mamy o wiele większą rywalizację w zespole niż jesienią. Popatrzmy na to, jak Radka Sobolewskiego zastępuje Czarek Wilk. Jak rywalizują Tomas Jirsak z Michaiłem Siwakowem, Łukasz Garguła z Maorem Meliksonem czy trójka stoperów Osman Chavez, Kew Jaliens i Gordan Bunoza. Jednak to nie znaczy, że wszystko gra. Można tu jeszcze sporo poprawić, zwłaszcza gdy nowi zawodnicy w pełni się zaaklimatyzują. Zawsze gdzieś istnieje próg możliwości. Czy Wisła może tym składem zostać mistrzem Polski? Odpowiadam, że tak. Czy Wisła może tym składem awansować do Ligi Mistrzów? Raczej nie.
6 tygodni wystarczy
Mój sposób, korygowany przez lata, to 6 tygodni przygotowań. Nie potrzebuję więcej. I wolę ćwiczyć niż grać sparingi - zimą rozegraliśmy ich tylko 5. Wierzę w ciężką pracę. Jeśli przekonasz piłkarzy, że warto robić coś więcej niż na treningu, że masz dbać o siebie podczas urlopu, to się to zwróci w postaci dobrych wyników. Zaczęliśmy trenować najpóźniej z całej ligi, bo 17 stycznia, ale mówimy tu o wspólnym rozpoczęciu okresu przygotowawczego. Zawodnicy część pracy wykonali wcześniej. Dostali wytyczne na urlopy, biegali, ćwiczyli w siłowni. Przyjechali do Krakowa i ich zbadaliśmy. Wyszło tak jak zakładaliśmy: mieli dobrą podstawę, by zacząć budowanie formy. I to jest sedno. Patryk Małecki zrobił naprawdę dużo, by być w takiej formie jak teraz jest.
Narty z dziewczyną
Środa była wolna. Pojechałem z Lisbeth do Zakopanego. Początkowo mieliśmy tam tylko pospacerować, ale jak zobaczyliśmy śnieg na stokach, to już nie mogliśmy się oprzeć. Wypożyczyliśmy narty i poszaleliśmy trochę. Tatry są mniejsze, niższe od Alp, ale całkiem dobre do szusowania. Pod warunkiem, że jedziesz z samej góry na sam dół (śmiech). Chętnie tam jeszcze zaglądnę, chociaż ciężko będzie o następny wolny dzień.

przegląd sportowy.

Cz. 3 Najlepsi defensywni pomocnicy Polska i Świat...

Najlepsi defensywni pomocnicy - świat.
1. Jack Wilshere
Jestem wielkim zwolennikiem talentu tego młodego gracza. Świetną grą w ofensywie łączy ze świetną pracą w defensywie. Bardzo dobry strzał z dystansu, dobre prostopadłe podanie, przegląd pola - to wszystko cech Wilshera.

2. Sergio Busquets
Człowiek od czarnej roboty w Barcelonie i reprezentacji Hiszpanii potrafi świetnie wejść wślizgiem, dobrze rozegrać piłkę. Bardzo ważna postać w drużynie ze stolicy Katalonii.

3.Yaya Toure
Po odejściu z Barcelony gdzie nie miał miejsca w pierwszym składzie pokazał się wielkim wzmocnieniem Manchesteru City, w którym radzi sobie świetnie.

4. Daniele De Rossi
Jeden z tych, który nie zawodnił na ostatnim mundialu w RPA wielka podbora  As Romy temu klubowi pozostaje wierny mimo, że nie ma w nim szans na wielkie sukcesy.

Najlepsi defensywni pomocnicy - Polska
1. Adam Matuszczyk. 
Dysponuje on świetną techniką pod tym względem jest jednym z lepszych piłkarzy w Polsce ma świetny balans ciałem i strzał z dystansu. Na Euro powinien być wielką podporą naszej reprezentacji.

2. Cezary Wilk
Nie ma miejsca w pierwszym składzie Wisły, ale jak najbardziej na nie zasługuje. Jeśliby porównać mecze Sobolewskiego w tej rundzie do meczy Wilka w tej rundzie to zdecydowanie lepiej spisał się Wilk.
Gra jak Sobol za najlepszych lat dużo biega ( na boisku robi za dwóch) ma świetny odbiór piłki i daje też dużo w ofensywie.

3.  Rafał Murawski
Duże doświadczenie, dobry odbiór piłki, świetne rozegranie. Lech może bardzo żałować, że nie mógł korzystać z jego usług podczas dwumeczu z Bragą.

4. Radosław Sobolewski
Radek jesienią w Wiśle grał dobrze i został nawet wybrany do jedenastki kolejki. Wiosną jak na razie w jego wykonaniu słabsza. Być może stracił trochę po kontuzji odniesionej przed rokiem. Mimo to jeszcze 2,3 lata może pograć na najwyższym poziomie. 1 rok w Wiśle i 2 w trochę słabszym klubie?
Link do części pierwszej i drugiej "najlepsi napastnicy Świat/Polska"
http://titto-sport.blogspot.com/2011/02/najlepsi-napastnicy-swiat-polska.html
Część druga:
http://titto-sport.blogspot.com/2011/02/najlepszy-srodkowy-pomocnik.htmlCzęść trzecie : najlepsi skrzydłowi Świat / Polska 

Arjeb Robben w Ac Milan?!


Wg. włoskiego "Corriere dello Sport"  będzie chciał opuścić Bayern jeśli ten nie zakwalifikuje się do rozgrywek Ligi Mistrzów w następnym sezonie. Bawarski klub obecnie zajmuje obecnie 5 miejsce w tabeli i do 3 pozycji na której obecnie jest Hannover tracą 5 punktów. 3 miejsce bowiem gwarantuje udział w eliminacjach CL.

Dla mnie to może być świetny ruch ze strony Bayernu. Mimo wszystko Robinho nie jest zawodnikiem klasy Robbena a Holender ze swoją atomową lewą nogą i świetnym dryblingiem i szybkością mógłby okazać się ogromnym wzmocnieniem., które znacząco podniosłoby wartość zespołu.

Typer 18 kolejka ekstraklasy 11.03 - 13.03

11 marca, piątek
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław (godz. 20.00)
Typ: 1x
Legia jest zdecydowanym faworytem tego spotkania gra przy własnej publiczności przy której rzadko zdarza im się tracić punkty,  a także nie grają z drużyną czołówki ekstraklasy. Jednak Śląsk od kiedy funkcje trenera pełni tam Orest Lenczyk jeszcze w lidze nie przegrał dlatego po cichu liczę na jakąś niespodziankę.
Górnik Zabrze - Arka Gdynia (20.00) 
Typ: 1
Ostatnie wyniki Górnika powodują, że ten klub jest faworytem tego spotkania. Arka na wyjeździe nie wygrała i w ofensywie ma bardzo mało atutów. Bardzo trudno będzie jej wywieźć punkty z Zabrza.
12 marca, sobota
Korona Kielce - Polonia Bytom (14.45) 
Typ: 1
Korona w ostatnich spotkaniach zdobyła zaledwie 1 punkt w meczu z Zagłębiem (remis) i Widzewem (porażka) chyba jedynym zawodnikiem do którego nie można mieć pretensji to Andrzej Niedzielan, który zdobył dwie bramki w dwóch spotkaniach.
Ruch Chorzów - PGE GKS Bełchatów (17.00) 
Typ: 1
Stawiam na... Ruch. Moim zdaniem ten klub nie jest taki słaby jak wskazywałoby na to miejsce w tabeli. Ostatnio w Krakowie zagrali całkiem dobry mecz.
Wisła Kraków - Widzew Łódź (18.15) 
Typ: 1
Wisła dzięki zwycięstwie utrzyma się na fotelu lidera Ekstraklasy i jak wiadomo ma szansę na małe odbiegnięcie od czołówki. Ten mecz dla Wisły może być bardzo trudnym...
Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk (19.15) 
Typ: x2 
Stawiam na kolejną niespodziankę i to, że Lechia jako pierwszy klub pokona Jagiellonie, a kluczem do ich sukcesu może być świetny w tym sezonie Traore.
KGHM Zagłębie Lubin - Polonia Warszawa (15.15) 
x2
Zagłębie Lubin z nowym trenerem - Janem Urbanem podejmuje Warszawską Polonię.
Raczej szansę na wygraną Zagłębia są bardzo małe, ale myślę, że są w stanie wyciągnąć jakieś punkty ostatnio bardzo słabo grającej Polonii
Cracovia - Lech Poznań (17.15)
Typ: X 
Cracovia urwała u siebie punkty Legi to dlaczego ma nie zabrać ich Lechowi?
Stawiam na dwubramkowy remis.

czwartek, 10 marca 2011

Kilka zdań i wywiad z Andresem Riosem


Andres Rios miał się okazać dużym wzmocnieniem Wisły Kraków. Jednak jak na razie zawodzi.
Zagrał dwa całkiem niezły spotkania z Koroną gdzie zaliczył asystę z Jagiellonią. Ogólnie grał słabo i trudno stwierdzić czy jest to napastnik czy skrzydłowy. W meczu Pucharu Polski z Widzewem wystąpił w pierwszym składzie Wisły trener Robert Maasaknt wystawił go na szpicy i kompletnie zawiódł... Nie ma takiego instynktu strzeleckiego i nie za bardzo wie jak gra się na tej pozycji. Skrzydłowy z niego nie co lepszy. Ma bardzo dobrą technikę, całkiem niezłe dośrodkowanie i brakuje mu szybkości.
Może sprawdziłby się na środku pomocy?

To takie moje zdanie a o to wywiad przeprowadzony przez weszło z Riosem.




W październiku poprosiłem, żebyś wystawił sobie ocenę za pierwsze miesiące gry w Wiśle. Dałeś plus trzy. A teraz?
Teraz dałbym czwórkę.

Żartujesz?
Nie.

Myślałem, że się będziesz wahał między jedynką a dwójką.
W skali 1-5, zdecydowanie daję sobie czwórkę. Wypadnięcie ze składu po kontuzji wzmocniło mnie psychicznie. Dodało mi siły i ambicji.

To nie wystarcza, żeby grać.
Decyzje trenera trzeba szanować, chociaż czasami bolą. Ale, szczerze mówiąc, ta sytuacja przeszkadza mi coraz bardziej. Muszę być inteligentny i nie robić rzeczy, których bym później żałował. W końcu dostanę swoją szansę.

Już nawet Łobodziński podniósł się z ławki, a ty, nie licząc Pucharu Polski, cały czas siedzisz. Nie wystawia ci to dobrej opinii.
Dobra, zostawmy Łobodzińskiego. Przecież nie przyłożę trenerowi rewolweru do głowy i nie powiem, że chcę grać. Argumenty muszę dawać na treningu. Jeśli ktoś jest ode mnie lepszy, w porządku, rozumiem trenera. Ale czasem widzę, że inni są w gorszej formie i jestem przekonany, że przydałbym się drużynie. Pytałeś mnie w październiku, czy rozmawiałem z Maaskantem. Tak, rozmawiałem, ale muszę to zrobić ponownie. Potraktuję tę sprawę poważniej, konkretniej.

A wcześniej jak potraktowałeś?
Po jednym z treningów w Turcji podszedłem do niego i zapytałem, co mam zrobić, co poprawić, żeby grać. Powiedział, że powinienem szybciej reagować i wybierać prostsze rozwiązania. Obiecał też, że dostanę szansę. Kilka dni temu odwiedził mnie mój menedżer i rozmawialiśmy o mojej pozycji. Stwierdził, że muszę pogadać z panem Maaskantem jeszcze raz, bo dni mijają, a nic się nie zmienia.

Zdarzało się, że podczas meczów kończyła ci się cierpliwość i chciałeś wykrzyczeć swoją złość Holendrowi w twarz? Teraz jesteś spokojny, ale kiedy siedzisz na ławce, pewnie kłębią się w tobie różne emocje.
Nie zrobiłbym tego, to nie w moim stylu. Ale kiedy jestem wśród rezerwowych, cały czas zadaję sobie pytanie - dlaczego? Por que? I nie znajduję odpowiedzi. Kibice i taksówkarze też mnie wypytują, dlaczego nie gram. Naprawdę uważam, że powinienem dostawać więcej szans.

Mam wrażenie, że ten październikowy uraz przytrafił ci się w fatalnym momencie.
Nie wiem. Może nie odpowiadam Maaskantowi jako osoba, może nie pasuje mu mój styl...

A może nie pasujesz do jego taktyki?
Ale ja mogę grać na różnych pozycjach - atak, "mediapunta", oba skrzydła.

Dziwią mnie twoje reakcje po nieudanych zagraniach, a szczególnie mimika. Zawsze zachowujesz spokój. Nie mówię, że masz skakać do innych jak Małecki, ale nie widać po tobie typowego walczaka.
W ostatnim meczu, z Ruchem, Kirm strzelił, a Mały czekał w polu karnym na podanie i się nie docezkał. Zaczął gestykulować i krzyczeć. Rozumiem go, to jego styl. Ale ja nie zamierzam udawać kogoś, kim nie jestem. W sytuacji Małego pewnie bym się podirytował, ale nie chcę machać rękami i wywoływać kłótni w drużynie, i to na boisku. W taki sposób traci się zaufanie.

Niektórzy twierdzą, że atmosfera w drużynie nie może ciągle być dobra. Powinien być utrzymany duch walki.
Racja. Diego Simeone powiedział mi kiedyś, że jestem piłkarzem najlepiej wyszkolonym technicznie, jakiego prowadził. Ale zapytał - "wiesz, kiedy grasz najlepiej? Kiedy jesteś wkurzony". W tym tygodniu przypomniałem sobie o tym. Wprowadziłem tę zasadę na czwartkowym treningu. Zdenerwowałem się i kiedy trzeba było, szedłem na trzech obrońców. I strzeliłem dwa gole.

"Przegląd Sportowy" napisał, że brakuje ci instynktu snajpera. Wkurzają cię takie opinie?
Nie obchodzą mnie. Co to jest ten instynkt? Mówiłem już, że mogę grać na różnych pozycjach.

Nasz ekspert, Andrzej Iwan stworzył ranking napastników, których podzielił na dwie kategorie - najlepszych i najgorszych. Ty znalazłeś się w... trzeciej - niesklasyfikowanych.
Interesuje mnie tylko ta pierwsza kategoria, ale zdaję sobie sprawę, że jestem coraz większą niewiadomą. Taką w trybie stand-by. Dziwi mnie, że Wisła wydaje pieniądze na próżno. Płaci mi, a i tak nie gram.

Spotkałem się z ciekawym argumentem, w sumie dość absurdalnym - że Wisła chce obniżyć twoją cenę, bo 1,3 miliona euro nikt River nie zapłaci.
Tę kwotę można negocjować.

Wspomniałeś mi niedawno, że chciałbyś zaśpiewać z kibicami podczas fety mistrzowskiej. Nie wierzę, że tytuł smakowałby ci tak, jak twoim kolegom z pierwszego składu.
Zawsze podkreślałem, że jesteśmy drużyną. I jasne jest, że to Wisła ma zdobyć mistrzostwo. Będę się cieszył, że powiodło się innym, np. Osmanowi, ale ciężko mi odczuwać tę sytuację tak, jak ci, którzy grają.

Wydaje mi się, że dzisiejsza Wisła to bardziej zlepek indywidualności niż drużyna. Niby wszystko fajnie, wyniki są, gra wygląda coraz lepiej, ale nie wyobrażam sobie, że robilibyście takie numery, jak Cantoro czy Stolarczyk, którzy wypalili Markowi Penksie dziury w koszuli. Nie jest tak, że Rios trzyma z Chavezem, Żuraw z Sobolem, Pareiko z Genkowem i nikt nie wchodzi na "obcy" teren?
Rzeczywiście tak jest. U nas nastrój zależy od wyników.

To chyba tak źle nie jest.
Nie do końca, bo jeśli przegrywamy, to nie powinno być tak, że jeden zrzuca winę na drugiego i wypomina mu jakieś błędy.

Mówisz, rzecz jasna, o Polakach?
Mówię o wszystkich. Powinniśmy traktować się tak samo niezależnie od wyników. Barcelona rzadko przegrywa, ale po ewentualnej porażce nikt nie czuje zdołowany, bo zagrał kiepsko. Dlatego prawie zawsze wygrywają.

Dragan Paljić wskazał na podobny problem. Czyli... wracamy do tych słynnych gestów.
Wszystko zależy od osoby. Kiedy ktoś mi zagrywa niedokładnie, to nie rozkładam rąk. Co to da? Maradona i Ronaldinho też marnowali karne, a i tak są wspaniali.

Mam wrażenie, że to gestykulowanie strasznie cię wkurza.
No pewnie! Każdy wie, kiedy się pomylił. Po co cały czas o tym przypominać? Nie mam nic przeciwko żadnemu koledze z drużyny, ale nie chcę, żeby ktoś się na mnie denerwował za to, że dograłem mu niedokładną piłkę.

Zostawmy już ten temat. Wspomniałeś kilka razy, że Chavez miał na ciebie ogromny wpływ.
Mamy te same pasje - futbol i Boga. Rozmawiamy często o jego planach dotyczących propagowania chrześcijaństwa. Podoba mi się to, chciałbym się dołączyć. Osman jest dla mnie jak starszy brat. Mogę go pytać o rady w wielu sprawach. Pokazuje mi, jak żyć. Dzięki niemu wiem, jakich błędów nie popełniać.

Właśnie miałem o to pytać. Teraz wiedziesz dość poukładane życie, ale przed "osiemnastką", sodówka się odkręciła, prawda?
No tak. W moim życiu wszystko dzieje się tak szybko... Ponad dwa lata temu zostałem ojcem, teraz, w grudniu, wziąłem ślub. A mam dopiero 22 lata! Od dwóch miesięcy. O, właśnie, opowiem ci zabawną historię. Wikipedia podaje, że urodziłem się ósmego stycznia. A to nieprawda. Urodziny mam wtedy, kiedy Mały - pierwszego sierpnia. Zamienili 01.08 na 08.01 i dostałem sporo życzeń (śmiech). Ale wróćmy do twojego pytania. Kiedy miałem 17 lat, zacząłem grać w seniorach River, stałem się osobą publiczną, zaliczyłem ogromny skok materialny i... obrałem niekoniecznie właściwą drogę.

Samochód, łokieć za okno i na zakupy?
Nieee (śmiech). Wielu ludzi tak właśnie postrzega piłkarzy i w sumie im się nie dziwię. Za pierwsze pieniądze kupiłem meble. Sporą część oddałem też rodzicom. Bardziej interesowały mnie imprezy, dziewczyny. Raz ta, raz tamta. Ale zacząłem się łapać na myśleniu, że osiągnąłem bardzo dużo i spełniłem swoje marzenia. Nie można tak myśleć, bo wtedy się zatrzymasz.


Rios o swoich nowych kolegach z Wisły:

Cwetan Genkow - w szatni siedzi między mną a Pareiko. Przed meczem z Podbeskidziem powiedział, że jeśli wejdę, to strzelę gola. Pozytywnie mnie zaskoczył.

Kew Jaliens - graliśmy na zgrupowaniu w bilard. Kilka razy odwiedził mnie i Osmana w pokoju. Opowiadał o książkach nt. chrześcijaństwa i muzyki, jakiej słucha. Sergio Romero nauczył go kilku słów po hiszpańsku.

Maor Melikson - żartowaliśmy z Boukharim, że taka z niego mysz. Niesamowicie szybki i błyskotliwy. Na początku myślałem, że będzie się odbijał od obrońców, ale nadrabia szybkością. Robi różnicę.

Siergiej Pareiko - z powodów językowych nasz kontakt jest ograniczony. Bardzo pewny bramkarz. Można mu zaufać.

Michaił Siwakow - mówi po włosku, więc jakoś się dogadujemy. Spokojny gość, żyje trochę we własnym świecie.


źródło: weszło.com